„Jestem emigrantką mieszkającą w Wilnie, która — szczerze mówiąc — bardzo lubi sobie wszystko utrudniać. Dlatego zamiast zwykłego merchu postanowiłam lepić talerzyki z gliny,” przyznaje Nadzieja. Gdyby ceramikę od Yakhont trzeba było opisać jednym akapitem, brzmiałby on tak: Forma — nieidealne koło (tak jak i my wszyscy). Napis — odręczny, bez szablonów i fontów. Z tyłu — odcisk tkaniny utkanej przez babcię Nadziei. To talerzyk, który grzeje i wspiera, gdy wszystko znów się wali.